środa, 29 sierpnia 2007

Tytułem wstępu

Witam Was Czytelnicy!
To pierwszy post tego blogu, wypadałoby więc napisać kilka słów o sobie. Gotowaniem, a częściej jeszcze pieczeniem, zajmuję się czysto hobbystycznie.

Zaczęło się to tak: mój dziadek hołdował tradycyjnemu modelowi rodziny i kuchnię uważał za wyłączną domenę mojej babci. Do niego wszakże należało pieczenie ciast na Wigilię i Wielkanoc. Jako, że rodzina jest niemała to i ciast było niemało. Zazwyczaj 8 - 10 makowców i drugie tyle drożdżowców. Jak zostawało ciasto po makowcu (a zazwyczaj zostawało) powstawał dodatkowo marmoladowiec. Z resztek po drożdżowym - ciasteczka... Po każdych świętach przybywa mi średnio dwa kilogramy, ale co tam. W końcu Wigilia jest tylko raz w roku, prawda?

Póżniej, kiedy dziadek nie miał już tyle siły co kiedyś, pomagałem mu to ciasto wyrabiać. Stopniowo mnie to całe pieczenie wciągało. Najpierw spisałem sobie dziadka przepisy, a trzeba Wam wiedzieć, że oprócz ciast wymienionych powyżej dziadek robił na Tłusty Czwartek takie pączki, że niech się Blikle schowa. Inna sprawa, że i tak się już schował, ale dziadkowy przepis, udoskonalany przez ponad 16 lat, wygrywał z Bliklem nawet w latach jego świetności. Z czasem próbowałem samemu upiec te kulinarne cudeńka i wychodziło całkiem nieźle. Zachęcony pierwszymi sukcesami sięgnąłem po inne przepisy i dalej już poszło.

Od jakiś 12 lat uszczęśliwiam wszystkich swoich krewnych i znajomych Królika najróżniejszymi daniami. Oprócz ciast popełniam rozmaite dania warzywne, zapiekanki, mięsiwa, prokuruję domowe wino i przednie miody pitne tudzież nalewki wszelakie. Niewiedzieć czemu, te ostatnie cieszą się chyba największym wzięciem. Ciekawe... Najlepszym dowodem na to, że to co robię faktycznie daje się zjeść jest fakt, że po uraczeniu go moją produkcją nikt jeszcze nie zerwał ze mną znajomości...

Ten blog stanowić będzie zapis moich kulinarnych poszukiwań, doświadczen i eksperymentów. To jest bowiem to, co tygrysy lubią najbardziej - odkrywanie nowych, niezwykłych smaków oraz przywracanie światu tych wszystkich smaków i aromatów dawnych lat, o których pamiętają jeszcze nasze babcie i dziadkowie. Potraw o które coraz trudniej w dobie wszechobecnych fast foodów.

Zapraszam Was wszystkich w tą kulinarną podróż i życzę Wam miłej lektury. Mam nadzieję, że po drodze wiele się od siebie wzajem nauczymy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Czesc Kulinariusz!Sposrod wielu przeczytanych przepisow na makowiec,wybralam Twoj.Wczesniej nigdy nie pieklam makowcow,wogole nie pieklam ,nie jaralo mnie to.Postanowilam upiec wlasnie makowiec,poniewaz cioci nie chcialo sie.Niewazne zreszta.Makowiec zrobilam w/g Twojego opisu,obecnie nagrzewam piekarnik elektryczny,dobrze ze mi wyjasniles dlaczego,co i jak z piekarnikami ,foremkami,bulka tarta etc.Takie drobne,ale wazne porady spowodowaly,ze poczulam sie pewniejsza przy wykonywaniu tego rodzaju ciasta ,masy i wogole.Dzieki .Piec nagrzewam ,wiec postanowilam podziekowac Ci teraz za porady, Dziekis Kulinariusz.I Dosiego Roku 2012.pa ala.